Posty

1 GAME CHANGER: Nos służy do oddychania, a usta do jedzenia.

Kto by pomyślał, że to, co oczywiste, potrafi być najtrudniejsze do zauważenia? Zaczęłam czytać książkę Tlenowa przewaga Patricka McKeowna. Już na samym początku autor wali między oczy oczywistością: nos służy do oddychania, a usta do jedzenia . I choć brzmi to jak banał z pierwszej klasy, to nagle mnie olśniło — przecież ja tego wcale nie stosuję! Na co dzień oddycham nosem. We śnie, kiedy nie mam kataru — wszystko gra, powietrze krąży sobie spokojnie. Ale wystarczy wejść po schodach, podbiec do autobusu, pojeździć na rowerze czy skakać na skakance... i nagle zamieniam się w sapiący parowóz. Usta szeroko otwarte, dyszę jakbym walczyła o życie. Po konkretnym wysiłku? Klasyka: kaszel, stan podgorączkowy, mdłości, zawroty głowy. Po przejechaniu 100 km na rowerze zdarzało się, że zbierało mi się na wymioty.  Przez całe życie byłam przekonana, że to normalne — ot, cena za intensywny wysiłek. Że „każdy tak ma”. A jednak... nie. Zadyszka po wejściu na trzecie piętro? Stały punkt program...
Najnowsze posty